Gun City (La sombra de la ley)

Barcelona, tuż po zakończeniu I wojny światowej. Tutaj dochodzi do niebezpiecznego incydentu – zostaje skradziony wagon wojskowy zawierający broń. By wybadać sprawę do pomocy zostaje wysłany komisarz Anibal Uriarte z Madrytu. Choć podejrzanymi o dokonanie tego czynu są anarchiści, sprawa okazuje się bardziej skomplikowana, bo w tej układance jest kilka niewiadomych: lokalny gangster z koneksjami, działacze związkowi, rewolucjoniści, skorumpowana policja.

gun_city1

Tym razem wygrzebałem na Netflixie hiszpański film sensacyjno-gangsterski w stylu retro. Już od razu przyszły mi skojarzenia z „Nietykalnymi” De Palmy czy „Wrogami publicznymi” Manna. Sama stylizacja jest tutaj bardzo mocno odczuwalna, ale reżyser Dani de la Torre próbuje opowiedzieć tutaj coś więcej. Widać tutaj duży rozmach oraz budżet na realizację: scenografia oraz kostiumy wyglądają imponująco (zwłaszcza klub Eden), ilustrując realia lat 20. Czyli czasów, kiedy jeszcze związki zawodowe czy prawa feministek były tłumione siłą przez władze. A jednocześnie jest to wizja pełna brudu, cynizmu, degeneracji świata oraz paskudnych powiązań świata polityki i mafijnego półświatka. Intryga i śledztwo niejako jest zepchnięte na drugi plan, a bardziej interesuje go odkrywanie kolejnych powiązań, relacji oraz koneksji. To wszystko pokazuje mocno niestabilną sytuację polityczną w kraju tuż po udanym zamachu na prezydenta, choć fabuła jest prowadzona w bardzo czytelny i klarowny sposób.

gun_city2

Zaczynają się pojawiać kolejne fragmenty oraz wydarzenia, które – na pierwszy rzut oka – mogą wydawać się zwyczajnym zapychaczem czasu. Ale reżyser bardzo pewnie i konsekwentnie zaczyna realizować swoje cele. Skoro jest to film sensacyjny, to nie brakuje strzelanin, bijatyk, pościgów oraz bardzo noirowego klimatu. Ale jest to zrobione w sposób bardzo kreatywny, wręcz za pomocą wykorzystywania długich ujęć (bijatyka w samochodzie, gdzie kamera krąży dookoła auta czy starcie policji ze strajkującymi), co czyni całość o wiele atrakcyjniejszą niż standardowe sceny akcji. Chociaż ostatnia strzelanina z miejscami trzęsącą kamerą, to jednak nie ma tutaj wielkiego poczucia chaosu. Godne jest to hollywoodzkich filmów gangsterskich. Zdjęcia są świetnie, z bardzo dobrym wykorzystywaniem oświetlenia. Nie brakuje tutaj kilku zagadek (przeszłość Uriarte czy prawdziwa geneza działań), które intrygują, mimo że ostatecznie wydają się przewidywalne. Ale jak to wciąga i pasjonuje.

gun_city3

Równie świetne jest aktorstwo, mimo pozornie schematycznych postaci. Cyniczny twardziel z dobrym sercem oraz mroczną tajemnicą (główny protagonista), skorumpowany glina z grupą kumpli (inspektor Rediu, Tisico), wpływowy i bezwzględny gangster („Baron”), młody idealista żądny wojny (syn szefa związkowców) i idący pokojową drogą ojciec oraz córka-idealistka. Każda z tych postaci jest wyrazista (może poza postaciami kobiecymi – oprócz Sary), a motywacje – zwłaszcza naszego protagonisty – pozostaje przez sporą część tajemnicą, co zaciekawia.

„Gun City” to akurat jedna z najciekawszych produkcji dystrybuowanych przez Netflixa, pokazująca europejskie spojrzenie na gatunek zza Wielkiej Wody. Bardzo stylowo i elegancko wykonany, że świetnym noirowym klimatem oraz bardzo skomplikowana intrygą. Może i nic nowego, ale za to pierwszorzędnie wykonane.

8/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz