Szczurołap

Kolejny odcinek netflixowej antologii Wesa Andersona. Tym razem trafiamy do małego miasteczka, gdzie reporter lokalnej pracy (Richard Ayoade) opowiada o tym, jak został wezwany szczurołap (Ralph Fiennes). Zadanie proste: dopaść szczury i doprowadzić do zmniejszenia ich populacji. Problem w tym, że gryzonie znajdują się w… dużym stogu siana. To chyba jednak nie powinno być problemem, prawda?

Reżyser nie zmienia za bardzo swojego stylu i idzie mocno w komedię. Wynika to głównie z tytułowego bohatera, który jest mocno ekscentryczny. Chodzący w taki sposób, że nie słychać jego kroków, z czarnymi oczami. Wręcz próbujący mentalnie być szczurem, by w ten sposób łatwiej go dopaść. Ale plan z jakiegoś dziwnego powodu coś idzie nie tak i to mocno psuje jego reputację. Sam punkt wyjścia wydaje się prosty, jednak – jak w poprzednich opowiastkach – rzeczy lubią się komplikować. Niby tytułowy bohater jest dziwakiem, ale sprawia wrażenie fachowca. Kiedy opowiada o tym, jak pozbywać się szczurów z kanałów czy swoim planie, wydaje się być najlepiej znającą się na rzeczy osobą.

Ale jednocześnie jest w nim coś niepokojącego, ta szczura obsesja potrafi wywołać obrzydzenie. Najdobitniej pokazuje to finał, gdzie zostaje wykorzystany szczur (rekwizyt, ożywiony dzięki animacji poklatkowej) i nasz ekspert od łapania ich zabija go bez użycia rąk ani nóg. Podbudowa tej sceny jest świetna, obraz staje się miejscami ciemny, zaś kamera jest skupiona na twarzach. Niby tylko mała anegdotka, ale fantastycznie zrealizowana.

8/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz