Ripley

Tom Ripley – postać znana z cyklu powieści kryminalnych autorstwa Patricii Highsmith. Pojawił się pierwszy raz w 1955 roku w „Utalentowanym panie Ripleyu”, a po raz ostatni w „Ripley Under Water” w 1991 roku. Właśnie można go uznać za pierwszego antybohatera w historii literatury, mieszając przywiązanie do luksusowego życia z cechami socjopaty. Na ekranie pojawiał się Ripley wielokrotnie, grany m.in. przez Alaina Delona, Dennisa Hoppera czy Matta Damona. Teraz dostajemy nową opowieść o Ripleyu w formie miniserialu od Netflixa i Stevena Zailliana, opartą na „Utalentowanym panie Ripleyu”.

Wszystko zaczynamy w Nowym Jorku pod koniec lat 50. Tom Ripley (Andrew Scott) żyje jako drobny krętacz i oszust. Radzi sobie różnie, unikając jak ognia policji oraz uczciwej pracy. Jednak pewnego dnia zostaje znaleziony przez prywatnego detektywa Alvina McCarrona (Bokeem Woodbine). Ten działa w imieniu Herberta Greenleafa (Kenneth Lonergan), który uważa Toma za przyjaciela swojego syna, Dickiego (Johnny Flynn) i chce od niego jedną rzecz: przekonać swojego dorosłego dzieciaka, by wrócił do domu. O czym jednak pan Greenleaf nie wie, to że Ripley ma swój własny plan.

Reżyser i scenarzysta Steven Zaillian idzie inną drogą niż można się było spodziewać. Jego wersja historii Toma Ripleya jest o wiele bardziej zimna w formie i emocjonalnie, co dobitnie pokazują czarno-białe zdjęcia. Z jednej strony są one bardzo wyrafinowane i wysmakowane plastycznie (każdy kadr można by zawiesić jako plakat/obraz), z drugiej wpisujące „Ripleya” do estetyki czarnego kryminału. Choć włoskie miasta nie przypominają brudnych ulic Nowego Jorku, to jednak mrok ich ulic (zwłaszcza nocą) może podnieść krew. Akcja toczy się tutaj bardzo powoli, wręcz niespiesznie, co początkowo może wydawać się bardzo męczące i zniechęcające. Mocno to czuć w dwóch pierwszych odcinkach, gdzie nasz protagonista (chyba?) zaczyna poznawać świat nowobogackich i powoli się adaptuje. Jednak dopiero w 3. odcinku sytuacja zaczyna robić się coraz gęstsza, Zaillian stopniowo buduje napięcie i dochodzi do morderstwa. Jednego z dwóch, a każde z nich jest pokazywanie w naturalistyczny, gwałtowny i brutalny sposób. Ale jeszcze ważniejsze jest pokazywanie Ripleya zacierającego ślady, mylącego tropy oraz działającego na wysokich obrotach.

A to dopiero początek całej hecy Ripleya: kradzież tożsamości, życie w dostatku i luksusie, ukrywanie się przed dziewczyną Dickiego, wreszcie pojawienie się niejakiego Freddie’ego Milesa (Eliot Sumner) oraz inspektora policji Raviniego (Maurizio Lombardi). Wtedy reżyser zaczyna usypiać naszą czujność, a jednocześnie podkręca śrubę. Bo zagrożenie może pojawić się w każdej chwili, jedno źle wypowiedziane słowo, błędny ruch doprowadzi do zguby. Dlatego każda obecność policji w dworcu, przy promie potrafi podnieść ciśnienie, zaś zachowanie Ripleya czyni bardzo trudnym odczytanie jego działań. Jak bardzo niewiele brakuje do wpadki pokazuje choćby pierwsza wizyta inspektora w mieszkaniu Ripleya po drugim morderstwie. Takich momentów jest dużo więcej, przez co oglądałem z nerwowością aż do (świetnie zmontowanego) finału, który może sugerować kontynuację tej historii. Na co bym się kompletnie nie obraził.

I wszystko jest tu technicznie bardzo dopieszczone: od świetnych zdjęć (mocno inspirowanych – obecnym w serialu – Caravaggio) przez bardzo płynny montaż, klimatyczną muzykę oraz oszałamiającą scenografię. Jednak to by nie zadziałało, gdyby nie fenomenalny Andrew Scott w roli Ripleya. Pozornie sprawia wrażenie uroczego i sympatycznego gościa, bardzo opanowanego oraz skupionego, ale to wszystko fasada. Kryje się pod nią bardzo inteligentny, działający kilka kroków do przodu kombinator i oszust, którego motywacja nie zostaje nigdy wyjaśniona. Wszystkie jego emocje pokazane są głównie oczami, zaś kiedy zaczyna naśladować Dickiego i nagle przeskakuje z jednego stanu w drugi to są prawdziwe perełki. Równie świetnie się sprawdza Johnny Flynn (poszukujący swojego miejsca Dickie Greenleaf), Dakota Fanning (wycofana i zagubiona Marge Sherwood) oraz Maurizio Lombardi (wnikliwy inspektor Ravini). Właściwie każda postać, nawet trzecioplanowa, jest bardzo wyrazistą postacią, co nie zdarza się zbyt często w takich produkcjach.

I powiem szczerze, że „Ripley” to jedna z ciekawszych niespodzianek tego roku. Serial bardziej skupiony na portrecie psychologicznym (anty)bohatera niż na życiu w luksusie czy pokazaniu środowiska próżnych bogaczy. Jeśli przełamiecie się po spokojnym wstępie, wchłonie was głębiej niż ocean zwłoki.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Długa noc

Czasami są takie noce, że zwyczajnie lepiej jest siedzieć na dupie w domu niż wyjść na miasto, bo można wpakować się w poważne tarapaty. Takie, które pozornie wydają się drobnostkami, szczególnie w wieku nastoletnim. Wtedy myślisz, że możesz wszystko robić bez konsekwencji i chroni cię parasol w postaci rodziców. Cokolwiek nie zrobisz, zawsze spadniesz na cztery łapy. Tak myślał sobie Nazir Khan – młody chłopak z pakistańskiej rodziny, co mieszkał w Nowym Jorku. By załapać się na szkolną imprezę, ukradł taksówkę ojca. Niewiele mu pomogło, bo zgubił się i jeszcze miał zapaloną lampkę, że jest w pracy. Tak pojawiła się ona – młoda, pociągająca, od której wzrok krąży cały czas. Podwózka, dom, zabawa nożem a’la „Nóż w wodzie”, narkotyki, w końcu dochodzi do zbliżenia – co może pójść nie tak? Po dragach nasz chłopak ma dziurę w pamięci, budzi się po paru godzinach w kuchni, chce wyjść, przebiega się w sypialni, a tam… dziewczyna leży martwa, jakby zaatakował ją rzeźnik. Naz próbuje zwiać, ale szczęście opuściło go dawno i podczas ucieczki zatrzymuje go policja… za skręcanie w miejscu niedozwolonym. Może się mu upiecze, ale wskutek okoliczności zostaje aresztowany i oskarżony o morderstwo.

dluga noc7

To się nazywa mieć przerąbane, bo wszystko wskazuje na niego. Szansa na wyjście z tej sytuacji wydaje się żadna i pewnie by taka była, gdyby nie John Stone. Kim jest ten facet, co chodzi w klapkach, a stopy wyglądają jak u trędowatego? Drobny adwokat, zajmujący się dilerami oraz prostytutkami, raczej idący na układ przed sądem. Przechodząc przez posterunek, widzi Naza i – ku zaskoczeniu wszystkich – decyduje się zostać jego prawnikiem. Ale czy on ma jakieś szanse z prokuratorem oraz policją, które są przekonane o jego winie?

dluga noc1

Powstały 5 lat temu miniserial HBO to wspólne dzieło scenarzystów Richarda Price’a oraz Stevena Zailliana, którzy wiele razy pokazywali swoje nieprzeciętne talenty. Pierwszy odpowiada za „Kolor pieniędzy” oraz „Okup”, drugi stworzył „Listę Schindlera” czy „American Gangster”, a także ten serial wyreżyserował. O mały włos, a ten serial nie powstał. Początkowo główną rolę, Johna Stone’a miał zagrać James Gandolfini, jednak aktor zmarł po nakręceniu pilota. Po jego śmierci stacja HBO zaczęła prowadzić rozmowy z Robertem De Niro, jednak te – z powodu napiętego grafika – zakończyły się niepowodzeniem. Ostatecznie wybrano Johna Turturro i udało się ruszyć z produkcją.

dluga noc2

Rozbita na 8 odcinków opowieść toczy się na wielu płaszczyznach, ale skupia się na w zasadzie trzech wątkach. Pierwszy dotyczy naszego oskarżonego (bardzo wyciszony Riz Ahmed), który zostaje przetrawiony przez system sprawiedliwości i trafia do aresztu. A wiadomo, więzienie nie jest przyjemnym miejscem dla „świeżaka”, co zostaje mocno i brutalnie przypomniane. Z drugiej strony mamy Stone’a – drobnego prawnika ze zdemolowanym życiem prywatnym oraz egzemą, z którą nie jest w stanie sobie poradzić (co serwuje odrobinę humoru). Cały czas próbowałem zrozumieć dlaczego decyduje się na obronę chłopaka, w zasadzie bez dużego doświadczenia przed sądem? Czy chce coś ugrać, coś udowodnić, choć nie wierzy w niewinność chłopaka? Tutaj musiałem się poważnie zastanowić, ale jedno nie ulega wątpliwości – facet zna bardzo reguły gry i potrafi skutecznie zdobyć informację oraz przygotować się do rozmów z potencjalnymi świadkami.

dluga noc4

No i jeszcze jest trzecia sprawa, czyli policyjne dochodzenie oraz przygotowanie do procesu ze strony prokuratury, a także zbierającej dowody policji. Tą ostatnią reprezentuje zbliżający się do emerytury detektyw Box (świetny Bill Camp), który pozornie wydaje się empatyczny, lecz tak naprawdę to „łagodna bestia” – wyciąga informacje wszelkimi dostępnymi sposobami. A co w kwestii dociekania do prawdy? A kogo ona obchodzi – leży gdzieś tam w różnych mrocznych zakamarkach i czeka aż ktoś do niej dotrze. Tylko co z nią wtedy zrobić?

dluga noc6

Twórcy pokazują jak system sprawiedliwości przypomina zespół naczyń połączonych, gdzie stróże prawa i adwokaci w zasadzie są sobie nawzajem potrzebni. Jedni wiedzą o drugich wiele, czasami idą na układy, a często tyle razy się spotykają przed sądem (i nie tylko), że znają kto jak działa oraz operuje. A czasami biurokracja oraz brak komunikacji potrafi zirytować, co pokazuje zachowanie policjantów wobec Naza, gdy trafia na komisariat bez zarzutów o morderstwo. Bardziej się tutaj liczy kto ma rację i jak można przekonać do niej przysięgłych. A już sceny więzienne, gdzie obowiązują troszkę inne reguły gry oraz hierarchia – potrafi uderzyć, mimo znajomości tematu. Historia wciąga, a początek jest wręcz rewelacyjny, ale potem coś się dziwnego zaczyna dziać.

dluga noc5

Pojawia się masa wątków pobocznych, które zaczynają narrację rozdrabniać i tylko część z nich ma jakiś większy wpływ jak wrogie nastawienie do muzułmanów czy próby dochodzenia do kolejny świadków sprawy. Inną kwestią są dla mnie sceny więzienne, znaczy, kwestia Naza w pierdlu. Facet nie próbuje sobie nawet przypomnieć, co się tamtej feralnej nocy wydarzyło i łatwo – dla mnie zbyt łatwo – adaptuje się do nowego otoczenia. Czy chodziło tutaj o pokazanie, że w pewnych okolicznościach siedzi w nas bestia, czekająca na swoje pięć minut chwały? Czy może o to, iż dla przetrwania zrobimy wszystko? To rozumiem, ale sposób pokazania nie przekonuje, chociaż sceny z „aniołem stróżem” o imieniu Freddy są świetne, co jest zasługą zarówno dialogów, jak i nieodżałowanego Michaela Kennetha Williamsa w tej roli.

dluga noc3

No i chyba największy problem, czyli rozwiązanie i finał, który jest nierozstrzygnięty. Jeśli liczycie na odpowiedź kto zabił?, przeliczyliście się. Bo odpowiedzi nie ma, aczkolwiek jest pewien bardzo obiecujący trop. Tylko kto będzie chciał robić drugi sezon po pięciu latach? No błagam. A wyrok sądowy – to jest dla mniej jakieś lenistwo scenarzystów oraz mało prawdopodobne rozstrzygnięcie. Dla mnie duże rozczarowanie.

Więc jak ocenić „Długą noc”? To na pewno solidny dramat kryminalno-sądowy, przywiązany do detali niczym w „The Wire”, chociaż nie jest aż tak złożony. W górę podnosi go fantastyczne aktorstwo, głównie rewelacyjnego Johna Turturro, ale ściąga go w dół zbyt duża ilość niewnoszących niczego do sprawy wątków pobocznych. Bilans ostatecznie wychodzi na plus, więc dajcie szansę i może coś wygracie.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Odpowiednik – seria 2

Wracamy do Berlina, gdzie znajduje się portal do alternatywnego świata. Wplątany w szpiegowską aferę Howard Silk jest przetrzymywany po drugiej stronie po zabójstwie szefa wywiadu, Alexandre’a Pope’a. Jego odpowiednik przebywa w jego świecie, gdzie żona Emily budzi się ze śpiączki. Stosunki między światami są bardzo napięte i doprowadziły do zamknięcia. Wszystko przez atak terrorystyczny, ale komórka zwana Indygo planuje kolejny atak. Powstrzymać próbuje nowy vice-dyrektor Stretegii, Emily Burton (Druga Strona) oraz Peter Quayle razem z przydzieloną do pomocy Naya Temple. Kierowana komórka terrorystyczna pod wodzą Miry planuje kolejny atak – jaki, na co oraz czym?

odpowiednik2-1

Jak możecie się domyślić, drugi sezon serialu Justina Marksa pozostaje szpiegowskim thrillerem z retro futurystycznymi gadżetami i klimatem zimnowojennym. Obie strony nie mogą sobie do końca ufać, nawet mimo wspólnego zagrożenia. W końcu uda nam się poznać doszło do powstania Przejścia oraz jak te dwa światy w pewnym momencie zaczęły żyć swoim życiem. Kiedy doszło do rozdziału, powstał Zarząd i w końcu wybuchła zabójcza epidemia. Nie spodziewałem się, że jeszcze będzie możliwość głębszego poznania tego świata.

odpowiednik2-2

Intryga się komplikuje, kolejne sekrety i kłamstwa wypływają na wierzch, zaś możliwość wejścia w życie drugiego siebie jest zbyt kusząca. To może doprowadzić do korupcji i nieprawości, stanowiąc zagrożenie dla obu światów. Obie strony zwane Zarządem mają wiele za uszami, a jedno zdarzenie doprowadziło do efektu motyla. Niejako prowokując do pytania, co decyduje o naszym życiu, naszym zachowaniu. W jakich okolicznościach możemy stać się tymi złymi? To są raczej takie pytania padające przy okazji, dodając jakby pewien do tej historii. Wciągającej, trzymającej w napięciu, z masą przewrotek oraz wielu kluczowych postaci. I to ostatnie mnie najbardziej złapało: mamy tu ludzi z krwi i kości, a nie supermaszyny oraz supertwardzieli, radzących sobie ze wszystkim jak John Wick z bandytami.

odpowiednik2-3

Choć scen akcji nie ma zbyt wiele, są one na tyle porządnie zrobione i gwałtowne, że potrafią podnieść temperaturę. Ważniejsze jednak były momenty, kiedy Silk z drugiego świata udaje tego dobrego przed „swoją” zagubioną żoną czy z życia małżeństwa Quayle’ów, gdzie żona działa dla drugiej strony. Intensywność wynikająca z udawania oraz braku zaufania, gdzie jedno słowo i złe zachowanie może doprowadzić do spalenia przykrywki podnoszą stawkę tej serii. Nadal jest to fantastycznie zagrany (absolutnie błyszczy J.K. Simmons oraz mająca więcej do pokazania Olivia Williams, a także fenomenalny Harry Lloyd czy James Cromwell) serial, z bardzo stonowanymi zdjęciami, świetną scenografią i muzyką. Nie wszystkie postacie są w pełni wykorzystane (zwłaszcza agent Ian Shaw oraz zabójczyni Baldwin), zaś zakończenie jest tu satysfakcjonująco-rozczarwujące. Zadowala zamknięcie wątku Silka, ale rozczarowuje pozostawienie kilku kwestii otwartych. Dlaczego? Bo serial został skasowany i aż prosi się o kontynuację opowieści, tylko z innymi bohaterami.

odpowiednik2-4

„Odpowiednik” miesza szpiegowski thriller z elementami kina SF w taki sposób, że daje masę świeżości. Sama koncepcja istnienia dwóch równoległych światów jest świetna, tak samo jak możliwość podmiany tożsamości daje spore pole manewru. Jedynie odcinek finałowy sprawia wrażenie na siłę przyspieszonego, nie psuje to jednak dobrego wrażenia. A nie jest to takie łatwe i szkoda, że trzeciej serii nie będzie.

8/10

Radosław Ostrowski

Odpowiednik – seria 1

Berlin – miasto takie tak tysiące innych miast. Szare, nudne, pozornie nieciekawe. Tutaj żyje i pracuje Howard Silk – mężczyzna bardziej starszy niż młodszy. Jego miejscem pracy jest tajemnicze Biuro, gdzie bohater działa w Łączności, zaś jego żona leży w szpitalu wskutek wypadku (jest w śpiączce). Spokojne i stateczne życie mężczyzny zostaje jednak wywrócone, a wszystko z powodu pewnego agenta oraz jego informacji o narażeniu Biura. A tym mężczyzną okazuje się… duplikat Howarda Silka. Wszystko z powodu znajdującego się pod budynkiem Przejścia, gdzie 30 lat wcześniej powstał świat bardzo podobny do naszego, lecz z czasem doszło do poważnych zmian. Ludzie wyglądają tak samo, mówią tak samo i dzielą te same wspomnienia przed całą sytuacją.

Sama koncepcja stojąca za dziełem Justina Marksa zbliża serial w kierunku SF. Zwłaszcza, że sama geneza stworzenia Drugiej Strony (alternatywnego Berlina oraz całego świata) nie zostaje nam wyjaśniona. Poza jednym zdaniem, że powstała wskutek eksperymentu, który wymknął się spod kontroli. I w sumie to tyle. Ale sam serial to szpiegowski thriller, klimatem przypominający dzieła z czasów zimnej wojny. Nie ma tutaj skupiania się na pościgach i strzelaninach (choć nie brakuje ich, a wyglądają porządnie – gdyby nie rzadkie „trzęsawki” kamery), lecz na konsekwentnie budowanej intrydze oraz odkrywaniu zależności kto z kim dla kogo i dlaczego. Przeciwnik, kimkolwiek jest, sprawia wrażenie osoby będącej o krok przed wszystkimi. Sama akcja jest prowadzona spokojnie, pozwalając głębiej wejść w ten skomplikowany układ dwóch światów.

Prowadzone jest to początkowo głównie przez dialogi, jednak coraz bardziej zaczynamy widzieć różnicę. Ludzie wyglądają identycznie, a jakby mają zupełnie różne charaktery i osiągnięcia. Jedna osoba jest zwykłym urzędnikiem, a w Drugiej Stronie okazuje się tajnym agentem. Ale Druga Strona ma pewien ukryty cel oraz dalekosiężnym plan, który nie zostaje nam do końca przedstawiony. I widzimy dlaczego decydują się na ten krok, choć nie znamy wszystkich zamieszanych. Akcję jeszcze bardziej podkręca fakt, że Howard od pewnego momentu musi naśladować swojego odpowiednika i to podkręca jeszcze bardziej napięcie. Twórcom bardzo przekonująco udaje się pokazać jak to „drugie życie” zaczyna wpływać na Howarda oraz jego sobowtóra, stopniowo rzutując na ich charaktery. Ale obaj panowie będą musieli na pewien czas pozostać w nieswojej skórze, co dobitnie pokazuje mocny finał. Choć muszę przyznać, że był on lekko rozczarowujący i oczekiwałem czegoś bardziej widowiskowego. Niemniej pozostaje kilka pytań bez odpowiedzi, więc na pewno sięgnę po drugi sezon.

Realizacyjnie też trudno się do czegoś przyczepić. Całość wygląda bardzo przyziemnie, z dużą ilością szarości niczym brukowej kostki (szczególnie w punkcie kontrolnym między światami), co dodaje realizmu. Nie ma tutaj bajeranckich efektów specjalnych czy bajeranckich tricków, ale to nie przeszkadza w uwiarygodnieniu całego konceptu. Jedyna rzecz, do której mogę się przyczepić wobec historii to wątek zabójczyni Baldwin. Początkowo wydaje się zagadkową postacią z prostą motywacją, jednak później gdzieś zostaje zepchnięta do roli nijakiego tła, by w finale o sobie przypomnieć.

„Odpowiednik” to przede wszystkim aktorski popis J.K. Simmonsa, grającego dwie różne wersje tej samej postaci Howarda Silka. Pierwszy to wycofany, empatyczny, ale zmęczony i samotny człowiek (dobra strona), drugi to bezwzględnie dążący do celi szpieg, porywczy oraz bardzo opanowany. Różnią się absolutnie wszystkim: mową ciała, sposobem mówienia i chodzenia, przez co łatwo ich rozróżnić. Choć pod koniec granice zaczynają się zacierać. Absolutnie wybitna kreacja w historii telewizji. Ale na drugim planie też nie brakuje wyrazistych ról. Taka jest Olivia Williams jako bardzo powściągliwa, analityczna oraz uparta Emily Burton (obecna/była żona w zależności od świata), a także rewelacyjny Harry Lloyd jako szef wywiadu, Quayle. Może i wydaje się niekompetentny, ale pod tą twarzą kryje się bardzo złożoną osobowością. Zwłaszcza ostatnie odcinki pokazują szeroki wachlarz możliwości. Solidnie trzymają poziom zarówno Ulrich Thomsen (Aldrich) oraz Stephen Rea (Alexander Pope), mający kluczową rolę dla historii.

Pierwszy sezon „Odpowiednika” wciąga jak rasowy thriller, ma wspaniałego Simmonsa oraz więcej niż interesujący świat do pokazania. Mam wielką nadzieję, że zostanie to bardziej rozwinięte oraz utrzyma poziom tego sezonu.

8/10

Radosław Ostrowski

Altered Carbon – seria 1

Technologia się rozwinęła, ale ludzie nie.

W dalekiej, choć może nie przyszłości, ludzkość dokonała niemożliwego: osiągnęła nieśmiertelność. Wszystkie wspomnienia, świadomość oraz – można tak powiedzieć – duszę przechowują w małym cacku zwanym stosem, której znajduje się w szyi. Jeśli jesteś wystarczająco bogaty, możesz przenosić się dzięki temu z innego ciała w drugie, stając się nieśmiertelnym. Ma ona jednak swoją cenę, lecz za to można żyć wiecznie. Kimś takim stał się Takeshi Kovacs – najemnik oraz Emisariusz, który walczył w bardzo odległej galaktyce, wielokrotnie zabijany oraz odradzany. Teraz zostaje wybudzony po 250 latach na zlecenie jednego z bogaczy mieszkających na Ziemi, Laurensa Bancrofta. Mężczyzna został zamordowany i to przed skopiowaniem swojej pamięci (to dokonuje się co 48 godzin), zaś policja uznaje sprawę za samobójstwo. Czy naprawdę tak było? Kovacs musi zbadać sprawę, w zamian dostając wolność (mężczyzna przebywa w powłoce skorumpowanego policjanta).

Serial Netflixa z 2018 roku oparty jest na trylogii Richarda Morgana, która była mieszanką cyberpunkowego świata z pulpowo-noirową intrygą. Jeśli będziecie czuli skojarzenia (wizualne) z “Blade Runnerem”, to jest to trafny kierunek. Imponujące Miasto, ze świecącymi neonami oraz reklamami (głównie o treści erotycznej) zderzone z brudem, deszczem oraz syfem tego świata. Świata, gdzie możesz zmienić swoje ciało (jeśli cię na to stać), zaś śmierć dla wyższych sfer wydaje się tylko pustym słowem bez znaczenia. A technologia służy do zaspokajania potrzeb oraz żądzy, stąd tyle golizny. I dzieje się tu sporo, bo jest śledztwo Kovacsa, spięcia z policją (szczególnie z porucznik Ortegą), rzezimieszki z ulicy, tajemnicza śmierć prostytutki, co spadła z nieba (dziwne, prawda??), przebitki z przeszłości oraz tych najbogatszych zwanych Matami. Ci nie mają w zasadzie żadnych ograniczeń, zaś prowadzone przez nich życie tylko i wyłącznie degraduje, korumpuje, gnije.

Niby ten świat pięknie wygląda i wali kolorami po oczach, ale niczym się nie różni od dzisiejszego. Jest tak samo brudny, zdegenerowany oraz pełen spięć. Cała ta technologiczna otoczka oraz szansa na wieczne życie jest w stanie sprowokować do głębszych refleksji oraz ważkich pytań. O człowieczeństwo, śmierć, miłość, wiarę oraz sens takiego nowego, wspaniałego świata. One niejako toczą się przy okazji, stanowią bardzo interesujące tło, choć pozornie nie daje niczego nowego w tym gatunku. Wrażenie robią też świetnie zrobione sceny akcji (choćby bijatyka w windzie) oraz fajnie zaprezentowane sceny w świecie wirtualnym. Niestety, pojawiają się tutaj pewne dłużyzny oraz przeciągnięcia wielu wątków jak relacja Takeshiego z siostrą, zaś napięcie czasem siada. Nie czuć też tak mocno zagrożenia jak w książce (dość luźno zaadaptowanego), co fanów powieści doprowadzi do wściekłości.

Co jednak broni się – poza warstwą wizualną oraz wizją świata – jest też bardzo solidne aktorstwo, choć najbardziej wybijają się trzy postacie. Po pierwsze, Kovacs tutaj grany przez trzech aktorów: Willa Yuna Lee, Byrona Manna oraz Joela Kinnamana. Pierwszy pojawia się w retrospekcjach, ale to z tym ostatnim spędzamy najwięcej czasu. Cyniczny, szorstki, nieufny wobec świata skrywający swoje prawdziwe emocje w scenach, gdy prowadzi śledztwo wypada najlepiej. Jest jeszcze równie świetna Dichen Lachman jako Reileen, choć przez większość czasu nie widzimy jej. Tak samo fantastycznie sobie radzi James Purefoy, czyli Bancroft. Człowiek pełen władzy, pychy, choć wydaje się nie tak śliski jak mógłby być. Bardzo delikatnie pokazany oraz świadomy swoich możliwości. Ale serial dla mnie kradł rozbrajający Chris Conner jako Poe, menadżer hotelu, będący AI. Zafascynowany ludźmi, przypominający z wyglądu pisarza Edgara Allana Poe staje się ważnym sojusznikiem oraz źródłem kilku zabawnych sytuacji.

Pierwszy sezon “Modyfikowanego węgla” to wypadkowa pulowego noir z humanistycznymi refleksjami oraz niepokojącą wizją przyszłości. Może nie aż taką jak w “Czarnym lustrze” czy tak porażającą wizualnie jak “Blade Runner”, niemniej ciekawą. Jeśli szukacie dobrej rozrywki oraz odrobiny refleksji, tutaj ją znajdziecie.

7/10

Radosław Ostrowski

Fargo – seria 3

UWAGA!

Tekst może zawiera kluczowe elementy fabuły, więc osoby nie oglądające serialu, czytają na własną odpowiedzialność.

Dawno mnie nie było w Minnesocie, gdzie znajdowało się Fargo. Tym razem w trzeciej serii trafiamy do małego miasteczka AD 2010. Tutaj żyją dwaj bracia Stussy. Starszy, Emmit jest szanowanym biznesmenem („Król Parkingów Minnesoty”), żyje w pięknym domu z żoną i dziećmi. Młodszy, Raymond jest kuratorem sądowym, jeździ niedzisiejszym autem, zaś jego dziewczyną jest… podopieczna z pracy, Nikki Swango. Obaj panowie nie przepadają za sobą, a młodszy czuje się oszukany przez brata z powodu pewnego wydarzenia sprzed kilkunastu lat. Ray decyduje się wynająć jednego z podopiecznych (złodzieja, co oblał test moczu), by okraść brata z należnej mu własności. Niestety, złodziej gubi adres i zabija przypadkowego Emmita Stussy’ego. Starszy pan okazuje się być ojcem policjantki Glorii Bungle, dla której sprawa staje się osobista. Jakby tego było mało Emmit też wpada w kłopoty. Kiedyś pożyczył dużą sumę na rozwój firmy, ale przedstawiciel pożyczkobiorcy – pan Varga – nie chce zwrotu pieniędzy, tylko daje je jako inwestycję na rozkręcenie interesu.

fargo3-2

Przez wielu fanów serialu, jego trzecia odsłona uważana jest za najsłabszą. Oskarżano twórców o wtórność oraz zbyt mały udział showrunnera Noah Hawleya, pozbawioną tego unikatowego, eksperymentalnego stylu. To pierwsze oskarżenie dla mnie wydaje się troszkę bez sensu, bo w sumie cały serial to w zasadzie ta sama historia walki dobra ze złem, tylko z zupełnie innymi bohaterami. Ludźmi zderzonymi ze złem, swoją własną chciwością i głupotą, doprowadzając do jedynego, słusznego finału. Niemniej mniejszy wpływ Hawleya (w tym samym czasie tworzył drugi serial dla FX, czyli superbohaterski „Legion”) jest dość mocno odczuwalny, przez co zastępujący go filmowcy nie zawsze dają sobie radę z jego scenariuszami. Niemniej trzecie spotkanie to nadal interesująca historia. Ale po kolei.

fargo3-1

Trzecie „Fargo” nadal ma w sobie ducha braci Coen, co widać już w pierwszej, pozornie oderwanej od reszty, scenie. Tutaj mamy przesłuchiwanego w Berlinie Wschodnim mężczyznę oskarżonego o morderstwo. Mężczyzna nie jest Jurijem Gurką, który zabił kobietę o imieniu Helga, ale dla śledczego nie ma to znaczenia. Bo skoro facet mieszkał tam, gdzie Jurij Gurka, to się nazywa Jurij Gurka, prawda? Tylko, co jest właściwie prawdą? Dzisiaj w czasach fake newsów to pytania jest coraz bardziej aktualne, a to tylko jeden z motywów przewijających się w tej balladzie o chciwości. Bo za prawdę można uznać coś, co zostało starannie zaaranżowane (stworzenie seryjnego mordercy oraz dokonanie dodatkowych zabójstw, by wyciągnąć z aresztu Emmita Stussy’ego), co będzie po prostu wygodne (postawa nowego komendanta, lubiącego proste rozwiązania oraz odpowiedzi). Nawet zdjęcie czy film można zmanipulować, co osoby umiejące z tego korzystać, używają.

fargo3-3

Ale w gruncie rzeczy „Fargo” nadal pozostaje historią kryminalną, gdzie zbrodnia powstaje czasem z przypadku. I to on tak naprawdę determinuje działania ludzi, którzy próbują się odnaleźć w tym pozbawionym sensu świecie. Ten brak sensu jest chyba najbardziej odczuwalny w wątku ojca Glorii, który okazuje się być kiedyś popularnym pisarzem SF. Człowiekiem, który został oszukany i przez to stał się zgorzkniały i pozbawiony chęci do życia. W żadnej innej części tego serialu nie czuć tak mocno poczucia pewnej bezsilności, fatalizmu swojego losu. Jakąkolwiek podejmie się decyzję w oparciu o złe motywy (chciwość, nienawiść, żądza zemsty, manipulacja) musi dojść do kary. Chociaż sam finał sugeruje, że nie każdy zostanie ukarany za swoje czyny. A może?

fargo3-4

Nie brakuje tutaj momentów czy odniesień do stylu braci Coen. Rozbroił mnie odcinek zaczynający się wypowiedzią narratora (głosem Billy’ego Boba Thorntona), gdzie każdy z bohaterów ma przypisany swój instrument w momencie pojawienia się czy pozornie oderwany od głównego wątku odcinek poszukiwania śladów po Mosbly’m, okraszony animowaną wstawką, ilustrującą jedną z jego książek. Jest też wcześniej wymieniona scena konfrontacji zilustrowana tematem z oryginalnego „Fargo” czy tajemnicza kręgielnia z pewnym niezwykłym nieznajomym, którego gra Ray Wise (skojarzenia z „Big Lebowskim” oraz „Barton Fink” na miejscu), ale to wszystko troszkę za mało. Niemniej trzecia seria nadal potrafi wciągnąć, finał jest satysfakcjonujący, a realizacja nadal stoi na poziomie.

fargo3-5

No i kolejny raz udało się zebrać znakomitych aktorów, choć tutaj panowie mają więcej do roboty. W roli głównie gra dwóch Ewanów McGregorów, odpowiednio niuansując postacie Emmita oraz Raya. Ten pierwszy wydaje się pewnym siebie człowiekiem interesu, szpanującym swoim boactwem, zaś ten drugi jest bardzo wycofany, niepewny siebie oraz bardzo niezdarny. Gdyby nie jego kobieta, Ray nie zrobiłby nic. Problem w tym, ze obydwu łączy jedno – są idiotami. Emmit nie sprawdza firmy, od której bierze kredyt i coraz bardziej staje się podatny na manipulacje, zaś Ray jest zaślepiony żądzą zemsty oraz chęcią zarobienia szybkiej gotówki. Kiedy obaj odkrywają do czego doprowadziły ich działania, już nie mogą się wycofać. Równie dobrze wypada partnerujący Michael Stuhlbarg, będący wspólnikiem oraz doradcą Sy Feltz. Nasza reprezentantka prawa, czyli Gloria Burgle w wykonaniu Carrie Coon wydaje się być najmniej ciekawa spośród postaci po tej stronie Mocy. Oczywiście, nie można jej odmówić uporu oraz determinacji w dążeniu do wyjaśnienia sprawy, ale coraz bardziej ta postać przebija się przez mur. Mur głupoty, bezsilności oraz bezradności, który powoduje w niej nawet chęć rezygnacji, co jest pewnym novum w tym świecie. Niemniej kibicuje się tej postaci. Tutaj show kradnie w pewnym momencie Mary Elizabeth Winstead jako Nikki, tworząc prawdopodobnie swoją najlepszą kreację. Jej przemiana z zadziornej, charakternej dziewuchy w bezwzględną mścicielkę pokazana jest bez efekciarskich cuda wianków, tworząc bardzo charyzmatyczną postać.

fargo3-7

Ale dla mnie tak naprawdę liczył się tylko jeden aktor – David Thewlis, będący tutaj niejakim VM Vargą. Ten antagonista mocno wyróżnia się od pozostałych ról w tym serialu. Wygląda dość niepozornie (mocno zużyta odzież), a nawet dość obleśnie (wystające przednie, popsute zęby), jednak pod tym wszystkim kryje się prawdziwy geniusz zbrodni. Złotousty mówca, przewidujący kilka ruchów do przodu, zawsze opanowany i spokojny, ciągle niezaspokajający swój wielki głód (bulimia), o którego przeszłości nie wiemy nic. Przyciąga i magnetyzuje swoją charyzmą, tworząc bardzo niezapomnianą kreację gangstera. Powiem krótko – WYBITNA kreacja, zasługująca na wszelkie nagrody świata.

fargo3-6

Choć trzeci „Fargo” ma pewne wady i rysy, to nadal jest to serial z najwyższej półki, ratowany przez ocierające się o wybitność aktorstwo oraz dialogi, zawierające drugie dno. Mniejszy wpływ Hawleya spowodował pewne odbicie się fanów serialu, ja jednak cieszyłem się z powrotu do mroźnej Minnesoty. Troszkę inaczej rozkłada akcenty, ale pozostaje tak samo interesującą opowieścią w duchu Coenów.

8/10

Radosław Ostrowski

Eskorta

Cała historia wydaje się być prosta niczym konstrukcja cepa. Mamy tutaj elitarną jednostkę paramilitarną zwaną Overwatch, działającą jako komórka CIA składająca się z najbardziej przewidujących, doświadczonych agentów. Takich jak James Silva, którzy na przykład są w stanie zniszczyć komórkę rosyjskich terrorystów. Jednak cała intryga skupia się gdzieś w azjatyckim kraju, gdzie przed ambasadą USA trafia gliniarz Li Noor. Mężczyzna posiada cenne informacje dotyczące skradzionego cezu, ale w zamian chce azylu w USA. z ambasady do samolotu jest dystans 22 mil do pokonania.

eskorta (2018)1

Peter Berg nadal jest w swoim żywiole, czyli kinie akcji oznaczonym patriotyzmem oraz twardymi facetami. Sam punkt wyjścia może wydawać się znajomy, choćby dla tych, co widzieli „16 przecznic” Richarda Donnera, jednak tutaj reżyser próbuje bardzo udynamicznić całą akcję. Nie brakuje strzelanin, eksplozji, poczucia uciekającego czasu czy widoków z drona. Nasi herosi posiadają supernowoczesną technologię niczym z trylogii Bourne’a (widoki ze wszystkich kamer w kompie, zmiany sygnalizacji świetlnej + drony uzbrojone w rakiety) i – niestety – przejmuje od niego także montaż scen akcji. Nawet te najbardziej widowiskowe sceny wyglądają bardzo chaotycznie, nieczytelnie, jakby każdy cios czy strzał musiał być szybko montowany. I to mocno psuje wrażenie immersji, zaś sama intryga zwyczajnie nie wciąga. Samo wyjaśnienie oraz wolta, która stoi za całą intrygą potrafi zaskoczyć, jednak po przemyśleniu wydaje się dość niedorzeczna. No i sama konstrukcja, będąca czymś w rodzaju zeznania Silvy, gdzie opowiada o wszystkim (na szczęście, nie są rzucane od razu wszelkie tajemnice, co buduje odrobinę suspensu).

eskorta (2018)2

Jak wspomniałem, montaż jest największym problemem. Nawet podczas rozmów następuje szybkie przeskakiwanie z postaci na postać, co zwyczajnie drażni, zaś sceny akcji przez to są mocno popsute. Nie ma tutaj nerwowej kamery ADHD, jednak cięć jest zwyczajnie za dużo, przez co bijatyki, strzelaniny i eksplozje wywołują totalną dezorientację. A chyba nie o to tutaj chodzi, zaś Berg lepiej sobie pod tym względem radził sobie w „Dniu patriotów”, zaś tutaj bardzo duży krok do tyłu.

eskorta (2018)3

Aktorzy – jak to zawsze u Berga – po prostu są, mówią i nie mają tutaj zbyt wiele do roboty, chyba że trzeba kogoś rozwalić, zastrzelić czy użyć pięści. Wtedy potrafią błysnąć. Mark Wahlberg jest typowym Markiem Wahlbergiem, tylko z bardzo nerwowym tikiem, wyszczekaną gadką oraz poczuciem lojalności. Także reszta ekipy (John Malkovich, Lauren Cohan, Ronda Roussey) wydaje się solidna, jednak film kradnie dla mnie Iko Uwais w roli informatora. Opanowany, spokojny, niby szary gość, ALE… ma najbardziej efektowne sceny akcji, niczym mistrz karate. Ręce i nogi latają jak szalone, choreografia jest niesamowicie dzika, podnosząc mocno poziom całości.

eskorta (2018)4

Problem jednak w tym, że „Eskorta” nie prezentuje sobą niczego, czego byśmy nie znali. Ale oprócz klisz, sama akcja zwyczajnie nie daje zbyt wielu satysfakcji (oprócz popisów Uwaisa – muszę bliżej poznać dorobek tego aktora), co jest kardynalnym błędem. Mam nadzieję, że jest to wypadek przy pracy Berga i następny film będzie co najmniej solidnym akcyjniakiem.

5,5/10

Radosław Ostrowski

Fargo – seria 2

Druga seria „Fargo” to oddzielna historia w porównaniu do poprzednika, ale jest kilka elementów spajających ją z poprzednią częścią. Tym razem głównym bohaterem jest Lou Solverson – ojciec policjantki Molly, a cała akcja rozgrywa się w pamiętnym roku 1979. Nasz Lou jest iglarzem oraz komendantem posterunku policji w Louverne, małym miasteczku w Minnesocie leżącym obok Fargo, gdzie zawsze dzieje się wiele. Wszystko zaczęło się od dziwacznego morderstwa gdzieś w przydrożnej jadłodajni.

fargo_21

Tam miał się spotkać Rye Gerhardt – najmłodszy syn mafijnej rodziny Gerhardtów, zajmujących się dystrybucją oraz handlem narkotykami. Mężczyzna (w porównaniu do narwanego Todda oraz rozsądnego Niedźwiedzia) jest niespełna rozumu i planuje zrobienie spółki ze swoim kumplem, właścicielem sklepu z maszynami do pisania. Problem w tym, że wspólnik ma wyrok i tylko sędzina może odhaczyć zawieszenie i odpalić maszynkę z kasą. Spotkanie jednak zmienia się w krwawą jatkę. Czy mogło się inaczej skończyć, gdy na wariata ze spluwą używasz środka na owady. Po drodze jeszcze Rye skasował kucharza i dobił kelnerkę, próbującą uciec. I nic by się nie stało, gdyby nie fakt, iż Rye zobaczył… latający spodek, a na koniec zostaje potrącony przez Bogu ducha winną kosmetyczkę – Peggy Blomkvist, żonę rzeźnika Eda. To jednak tak naprawdę mały pikuś, bo Gerhardtowie mają zostać przejęci przez mafię z Kansas City. Całą operacją ma dowodzić Mike Milligan, a zaginięcie Rye’a odtwiera puszkę Pandory pełną granatów, karabinów oraz trupów.

fargo_23

Noah Hawley znowu to zrobił: nakręcił wciągający serial kryminalny, gdzie czuć ducha braci Coen. Dodatkowo osadzenie wszystkiego w realiach lat 70. stworzyło bardzo ciekawy klimat. Nadal jest zima, sporo śniegu (nie wszędzie jednak), a każdy bohater tej układanki chce wyjść z zastanej sytuacji za pomocą sprytu, siły lub zdrowego rozsądku. Nie zawsze jednak będzie to możliwe, bo raz rozpoczętej spirali przemocy, odkręcić się nie da. Tutaj najważniejsza jest rozgrywka między Milliganem a Gerhardami, sprowadzająca się do strzelanin, zasadzek oraz brutalnej walki o przetrwanie. Peggy z Edem, niejako wbrew sobie zostają wplątani w tą mordownię i też próbują ocalić skórę z tej absurdalnej sytuacji. I też nie mogą się już z tego wycofać, a punktem krytycznym staje się pozbycie się ciała najmłodszego z rodu Gerhardów.

fargo_22

Sam Hawley miesza tutaj wątki, retrospekcje (pierwsze zabójstwo widziane przez nestora rodu Gerhardów, Otto czy młodość Indianina Hanzee’ego), scenki będące jedynie dodatkiem do humoru (kręcenie filmu o masakrze w Sioux Falls), a nawet futurospekcje (sen Betty, gdzie widzimy jej rodzinę z 2006 roku). Bawi się tutaj formą (dzielenie ekranu niczym w komiksie), wodzi za nos i myli tropy, prowadząc do nieuchronnej konfrontacji, a kilka scen (próba oblężenia posterunku czy rewelacyjna strzelanina między gliniarzami chroniącymi Blomkvistów z Gerhardtami) trzyma skutecznie za gardło i nie puszcza. Nawet sam Ronald Reagan się pojawia, by powalczyć o nominację prezydencką.

fargo_24

Jednocześnie odtwarza mentalność epoki, gdzie kobieta była tylko (lub aż) wsparciem dla męża, który miał robić karierę, prowadzić interesy i decydował o wszystkim. Czuć też mocno echa afery Watergate, mocno niszczącą zaufanie społeczeństwa do rządu, stając się silnym źródłem wielu teorii spiskowych oraz fascynację UFO. Dla wielu pojawienie się w kluczowych miejscach statku kosmicznego może wywołać silne poczucie dezorientacji, bo nie zostaje to mocno wyjaśnione. Wszystko jednak ogląda się to znakomicie, a wyważenie scen akcji z drobnymi obyczajowymi obserwacji oraz czarnym humorem działa piorunująco.

fargo_25

Ponieważ jest to nowe rozdanie, nie zobaczymy tutaj twarzy znanych z poprzedniej części. Nie znaczy to, że nie ma tutaj komu kibicować i brakuje wyrazistych postaci. Na pierwszy plan zdecydowanie wysuwają się Blomkvistowie – zwykli, szarzy ludzie z prostymi marzeniami. Ale przypadek (los, UFO) ma inny scenariusz. On (świetny Jesse Plemons) to taki sympatyczny poczciwina, sterowany przez miotającą się i szukającą spełnienia się żonę (rewelacyjna Kirsten Dunst). Oboje sprawiają wrażenie nierozgarniętych do końca, ale to ludzie znajdujący się w sytuacji mocno przerastającej ich możliwości. Rozsądek jako jedyny zachowuje tutaj Lou. Grającego jego starszą wersję Keith Carradine’a zastąpił znakomity Patrick Wilson, który koncertowo portretuje człowieka dbającego zarówno o swoją rodzinę (żona choruje na raka), przeżył wojenne piekło i kieruje się swoją intuicją. Co najważniejsze, zawsze trafia w sedno, chociaż bywa bezsilny wobec zdarzeń (próba wykorzystania Blomkvistów jako przynęty wobec mafii z Kansas), mając za wsparcie teścia gliniarza (rzadko widziany Ted Danson).

fargo_26

Po drugiej stronie, czyli bandziorów wyróżnia się zdecydowanie Mike Milligan (kompletnie nieznany Bokeem Woodbine) i nie tylko dlatego, że jest czarny oraz fikuśnie się ubiera niczym bohater z „American Gangster”. Ten gangster-filozof potrafi zaskoczyć inteligentną refleksją na temat przewrotności losu, a jednocześnie ma tyle szczęścia, jak nikt inny. Szkoda tylko, że doczekał się tak nieoczywistego finału. Równie wyrazista jest Jean Smart jako kierująca interesem Gerhardtów Floyd – opanowana, wyciszona i wręcz niezłomna, ale nie bojąca się ostrych środków oraz impulsywny i brutalny Dodd (Jeffrey Donovan w formie), z którym lepiej nie zadzierać.

Drugie „Fargo” to po prostu inna historia w porównaniu z poprzednią serią. Lepsza czy gorsza – trudno ocenić. Na pewno nie czułem mocnego zawodu (może poza zakończeniem, które było takie spokojne i bardziej życiowe), a i tak oglądałem z zapartym tchem. Nie wiem jak Wy, ale ja już nie mogę się doczekać trzeciej serii.

8/10

Radosław Ostrowski

Komisariat drugi

Do komisariatu drugiego policji w Nowym Jorku trafia Casey Schraeger – młoda policjantka z wydziału obyczajowego. A dokładnie trafia do wydziału zabójstw, gdzie razem z nowym partnerem, Jamesem Walshem ma poprowadzić pierwsze poważne śledztwo – morderstwo. Ofiarą jest partner Walsha, Burt Kowalski. I na miejscu odkrywa, że nic nie jest takie, jak się wydaje.

komisariat_drugi1

Noah Hawley jest najbardziej znany jako twórca serialu „Fargo„. Jednak zanim udało mu się odnieść sukces telewizyjna wersja opowieści braci Coen, próbował pracy przy telewizji. I to z różnym skutkiem (kilka odcinków dla „Kościach”), ale pierwszą samodzielną produkcja był „Komisariat drugi” dla telewizji ABC. A że był to świetny tytuł, może świadczyć fakt, że po 10 odcinkach… został skasowany. Być może przeszkodziła konwencja – dość nietypowa jak na serial sensacyjno-kryminalny. Poza głównym wątkiem (zabójstwo Kowalskiego), każdy z detektywów (dwie pary plus Alvarez) prowadzi własne śledztwa, niektóre dość dziwaczne i nietypowe. Rodzinny gang planujący różne skoki, by zebrać kasę na przeszczep nerki nestora rodu, sklep z akcesoriami do zabijania, zabójstwo nagiego człowieka, 89-letni staruszek próbujący złamać prawo czy włamanie do mieszkań w celu… nakręcenia pornosa. Brzmi zabawnie?

komisariat_drugi2

Hawley miesza tutaj humor z powagą, co dla wielu może okazać się ciężkostrawne. Dziwaczne sprawy, żarty pełne ironii i aluzji (jeden odcinek to była wariacja na temat „Okna na podwórze”), ale tez nie brakuje poważnych spraw. Ukrywania choroby, traumy wskutek pobicia sprzed lat, ukrywanie się i próba zmiany pod fałszywym nazwiskiem – dzieje się tu wiele, a każdy policjant ma swoje własne tajemnice. I ten dziwaczny koktajl smakuje znakomicie. Zgrabne zagadki są testem dla naszych komórek, a galeria dziwacznych postaci i ich interakcje to test dla naszej przepony oraz tolerancji na ten pokręcony świat. Taki jak nasze życie – czasami bez ładu i składu, czasami dziwacznego oraz absurdalnego, ale też ciepłego i z sympatią wobec naszych bohaterów.

komisariat_drugi3

No i jeszcze aktorstwo na naprawdę wysokim poziomie, gdzie każdy aktor ma swoje przebłyski. Więc po kolei – naszymi przewodnikami po komisariacie są Schraeger i Walsh, świetnie zagrani przez Amber Tamblyn i Jeremy’ego Rennera. Ona nie jest żółtodziobem w swoim fachu, jednak zmiana przydziału początkowo wprawia ją w konsternację i musi się nauczyć multum rzeczy – od znajomości systemu przysług przez odpowiednie użycie słów, ale pozostaje upartą i dociekliwą policjantką. On z kolei to stary wyga, znający procedury oraz wszelkie metody śledcze, który pod ta warstwą twardziela skrywa coś więcej. Chemia między tą dwójką jest mocno odczuwalna i oboje ogląda się z przyjemnością.

komisariat_drugi4

Równie ciekawy jest tutaj drugi plan, gdzie najbardziej wybija się inny, bardziej szalony duet: Harold Perrineau/Adam Goldberg. Ten pierwszy brawurowo gra detektywa Leo Banksa – panikarza przerażonego wizją swojej śmierci (jego ojciec zmarł w wieku 42 lat) i dlatego nosi non-stop kamizelkę kuloodporną, drugi to wąsaty i dowcipny glina ukrywający raka mózgu, biorącego udział w ryzykownych akcjach. Warto tez wspomnieć rozbrajającego Kaia Lennoxa (mający bardzo wysokie ego Eddie Alvarez), tajemniczego Joshua Cole’a (dobroduszny detektyw Cole, który skrywa mroczny sekret) oraz atrakcyjną Monique Gabrielę Curnen (detektyw Beaumont), którzy wykonują świetną robotę.

komisariat_drugi5

„Komisariat drugi” to jeden z tych seriali, który umarł przedwcześnie. Słodko-gorzkie i szalone śledztwa, zbudowane na paradoksach galerie postaci, świetne intrygi i ogromna dawka humoru. Jedyne co czułem, po obejrzeniu ostatniego odcinka było smutkiem. I ciekawością, jakież to następne sprawy byłyby prowadzone. Ale tego już się nigdy nie dowiem.

8,5/10 + znak jakości

Radosław Ostrowski

Fargo – seria 1

Miasteczko Bemidji, stan Minnesota, rok 2006. Właśnie tam mieszka niejaki Lester Nygaard – zwykły sprzedawca ubezpieczeń, taki typowy nikt. Żona nim pomiata, nie znosi swojej pracy i nikt go nie szanuje. Drobna bójka miedzy nim a Samem Hessem umieszcza naszego bohatera w szpitalu, gdzie poznaje tajemniczego Lorne Malvo, który postanawia zabić Hessa. To zdarzenie i zabicie przez Lestera swojej żony wywołują spiralę zdarzeń, która może skończyć się tylko w krwawy i brutalny sposób.

fargo3

Przenoszenie kinowych fabuł na mały ekran nie jest niczym nowym. Po „Bates Motel” („Psychoza”) i „Hannibalu” (seria filmów o dr Lecterze), tym razem przyszła pora na „Fargo” braci Coen. Twórcy kinowego oryginału sa producentami serialu stworzonego przez Noah Hawleya. Inny czas, inni (ale podobni) bohaterowie, ale śnieg taki sam. Oraz poczucie humoru też. Znów mamy zbrodnię, tym razem przypadkową, niebezpiecznego psychopatę, który jest w stanie zrobić wszystko i parę wątków pobocznych, które później odegrają istotną rolę oraz parę odniesień do filmu. Wreszcie poznamy odpowiedź na pytanie, co się stało z walizką pełną kasy zakopaną przez Carla Showaltera. Intryga powoli się rozwija, Malvo dokonuje spustoszenia, a wszędzie gdzie się pojawia, leje się krew. Nie brakuje tutaj absurdalnego humoru (przypowieść o facecie, który oddał wszystko i siebie, by naprawić świat czy deszcz… ryb), krwawej jatki i zła – zaraźliwego, nieogarniętego, wspieranego przez głupotę i lenistwo.

fargo1

Technicznie jest to świetna robota, pachnąca Coenami po całości – od muzyki przez świetne dialogi po montaż i zdjęcia. Wszystko to ma swój powolny rytm, ale kiedy dochodzi do gwałtownej sytuacji, nagle napięcie rośnie, choć realizm i groteska idą sobie ręka w rękę. A zdarzyć się tu może praktycznie wszystko, a finał, w którym pozornie siły dobra wygrały nad złem jest tylko pokazem, że ostatecznie wygrywa… codzienność. Jednak kilka scen jest genialnych (Lorne mordujący cała mafię z Fargo… sam czy strzelanina w windzie).

fargo2

A całość jest tutaj także fantastycznie zagrana. Pozornie bohaterem jest Lester grany przez niezawodnego Martina Freemana. Na początku to niepozorny, wystraszony i zakompleksiony facet, który jednak powoli zaczyna zmieniać się. Na gorsze. Staje się bezwzględnym i obłudnym draniem, który nie zawaha się wrobić swojego brata oraz nabiera większej pewności siebie. Ale można być pewnym, że prędzej czy później dosięgnie go kara. Serialowym odpowiednikiem ciężarnej Marge jest tutaj Molly Solverson (świetna Allison Tolman), która jest dociekliwa, pewna siebie i uparcie zbierająca dowody, ale jej szef, niejaki Bill Olson (Bob Odenkerk, czyli Saul Goodman) to tępy i naiwny idiota. Molly jest przy tym bardzo ciepłą osóbką. Z innych postaci warto zwrócić uwagę na Gusa Grimly’ego (ciapowaty Colin Hanks) oraz duet morderców Wrench/Numbers, czyli głuchoniemy i jego tłumacz (Adam Goldberg i Russell Harland).

fargo4

Osobny akapit należy się jednemu facetowi, czyli Lorne Malvo. Psychopatów było na ekranie wielu, ale żaden nie miał takiej charyzmy jak Billy Bob Thornton. Kim jest ten facet? Do końca nie wiemy, poza tym, ze rozwiązuje problemy i pakuje innych w tarapaty. Jeśli trzeba wykryć szantażystę, to dlaczego samemu nie szantażować? Z każdej sytuacji potrafi wyjść cało i potrafi przejrzeć przeciwnika w mgnieniu oka. Ta postać trochę mi kojarzyła się z Antonem Chigurchem z „To nie jest kraj dla starych ludzi” (na poły realna, na poły demoniczna, wręcz nadludzka). Tylko ta fryzura jakaś taka słaba.

fargo5

Serial pojawił się znikąd, niewielu w niego wierzyło (ja na pewno nie wierzyłem), a okazał się (obok „Detektywa”) najciekawsza premierą tego sezonu i tego roku. Jak to słusznie stwierdził: „najlepsza produkcja braci Coen nie nakręcona przez braci Coen”. Chyba skończy się na jednej serii, bo to spójna i zwarta historia była.

8,5/10 + znak jakości

Radosław Ostrowski