Tajemnica morderstwa na Manhattanie

Larry i Carol Lipton są małżeństwem z długim stażem i oboje są już w dużej rutynie. Ich dość spokojne życie zmienia się w momencie, kiedy nowo poznana sąsiadka – pani House, umiera. Carol jest przekonana, że kobieta została zamordowana i próbuje na własną rękę wyjaśnić tajemnicę.

Woody Allen tym razem postanowił pobawić się konwencją kryminału i przyprawić ją charakterystycznym poczuciem humoru. Intryga jest lekko absurdalna i pomysłowa, aczkolwiek stanowi ona jedynie pretekst dla poruszania sprawy do przodu i wyzwolenia małżeństwa z rutyny. I po raz kolejny mamy portret klasy średniej Nowego Jorku. Może i to jest lekko naciągane, ale dobrze się to ogląda, nie brakuje błyskotliwych dialogów i pytań o związki. Niemniej obejrzany po raz drugi, film nie zrobił na mnie aż takiego wrażenia jak 3 lata temu. Zaś sam Nowy Jork jest w filmie albo deszczowy, albo w stonowanych kolorach, zaś kilka ujęć jak finałowa konfrontacja w kinie to perełka (i cytat z „Damy z Szanghaju”).

morderstwo1

Allen nie byłby sobą, gdyby nie obsadził samego siebie na ekranie, ale jego bohater trochę różni się od znanego wcielenia. Owszem, nadal jest Nowojorczykiem, nosi okulary i jest inteligentny, ale to pragmatyk i racjonalista. Z kolei Carol w wykonaniu Diane Keaton to wścibska, uparta kobieta na początku sprawiająca wrażenie osoby z bujną wyobraźnią, ale sprawa zaczyna ją napędzać i budzi do działania. Duet ten jest wspierany przez dwójkę pisarzy, brawurowo zagranych przez Alana Aldę i Anjelicę Huston, którzy próbują pomóc w rozwiązywaniu zagadki, zaś ich bujna wyobraźnia jest kluczem.

morderstwo2

Obejrzana po latach „Tajemnica…” pozostaje lekką komedią z nieźle poprowadzonym wątkiem kryminalnym. W porównaniu z następnymi filmami w tym stylu („Klątwa skorpiona”) wypada blado, ale pozostaje sympatyczną produkcją.

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz