Mike + The Mechanics – Living Years (25th Anniversary Edition)

Living_Years

Zgodnie z zasadą sequeli, zespół Mike + The Mechanics nie odpuścił i ruszył za ciosem. Co prawda, wymierzenie tego ciosu trwało trzy lata, jednak album „Living Years” odniósł wielki kasowy sukces, ale przetrwał próbę czasu? Zobaczmy.

Słychać na pewno, ze to album z lat 80., a to dzięki wszelkiego rodzaju elektronicznym wstawkom jak plumkający początek „Nobody’s Perfect” (jeszcze w tle przewija się marszowa perkusja) czy brzmieniu perkusji, jednak nadal jest to zestaw melodyjnych i chwytliwych piosenek (szybkie „Seeing is Believing” z niezła gitarą oraz imitacja chóru w refrenie), a niektóre z nich jeszcze potrafią pięknie zabrzmieć. Tak jak tytułowa piosenka z delikatną gitarą, przestrzenna elektroniką oraz świetnie śpiewającym chórem w refrenie czy bardzo płynące „Nobody Knows” z delikatnym wstępem gitarowym i ładnymi klawiszami oraz szybszymi refrenami. Żeby jednak nie było tak przyjemnie, to pojawia się parę mocniejszych uderzeń jak „Poor Boy Man” z potężna gra klawiszy na początku czy szybkie „Blame” (klawisze przyśpieszają i w takim tempie jadą w tle oraz naprawdę mocnym riffem pod koniec). A tak naprawdę każdy utwór jest przynajmniej bardzo dobry, a to w połączeniu ze świetnymi głosami Paula Younga i Paula Carracka oraz niebanalnymi tekstami (m.in. o odpowiedzialności, samotności czy wierze).

W tym roku wyszła reedycja albumu. A co to oznacza? Dodatkowy album, a w nim zapis trasy koncertowej z 1989 roku, promującego „Living Years”. Na początek jednak drugiej płyty dostajemy nową wersję „Living Years” zespołu w odmienionym składzie (z wokalem Andrew Roachforda) i brzmi to całkiem nieźle. A koncertowe wcielenie Mike’a prezentuje się naprawdę więcej niż solidnie i nie jest to tylko zbędny dodatek. Za to dodatkowy punkt.

9/10 + znak jakości

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz