Monachium

Rok 1972, trwają Igrzyska Olimpijskie w Monachium. I to właśnie podczas nich palestyńscy terroryści z organizacji Czarny Wrzesień porwali 9 izraelskich sportowców jako zakładników i zabijając wcześniej dwóch. Podczas próby odbicia zakładników na lotnisko dochodzi do krwawej jatki, podczas której giną wszyscy. To wiemy wszyscy, ale kilka tygodni po tym wydarzeniu Mossad zaplanował akcję odwetową „Gniew Boga” – likwidacje 11 szefów Czarnego Września oraz ich najbliższych współpracowników przez 4-osobową grupkę kierowaną przez młodego Avnera.

monachium1

Nie można Stevenowi Spielbergowi, że podejmuje się trudnych tematów. Po 11 września pytania o metodę walki z terroryzmem stały się bardzo aktualne, a historia opisana w książce przez George’a Jonasa, od której mocno odcina się izraelski wywiad. I tutaj wydaje się być to spore pole do rozważań etycznych, pokazując przy okazji bezsensowność całego przedsięwzięcia. Izrael zabija palestyńskich terrorystów, Palestyńczycy mordują Izrael, miejsce przywódców zajmują kolejni jeszcze gorsi, bardziej bezwzględni i brutalni. I czy jest jakakolwiek szansa na pokój na Bliskim Wschodzie? No właśnie. Jednak poza politycznymi opowieściami, trzeba przyznać, że Spielberg nadal potrafi kręcić trzymające w napięciu sceny akcji, które są dynamicznie zmontowane i precyzyjnie fotografowane przez – stylizującego na lata 70. – pracy Janusza Kamińskiego, także scenografia robi jak najlepsze wrażenie.

monachium4

Jednak problem pojawia się w momencie, gdy Spielberg mówi wprost, o co mu chodzi. Widać to najbardziej w budowaniu postaci, które mówią w sposób nie do końca wiarygodny (od momentu pojawienia się wątpliwości w słuszność swoich działań), bardziej jakby to byli polityczni adwersarze, a nie koledzy. I mimo grania przez tak uznanych aktorów jak Ciaran Hinds (Carl), Daniel Craig (Steve) czy Mathieu Kassovitz (pirotechnik Robert) nie udaje ich zabarwić i uczłowieczyć. Udaje się to dopiero granemu przez Erica Banę Avnera, na którym skupia się cała opowieść. Przy okazji reżyser pokazuje też, że z tajnych służb można wyjść albo będąc kompletnym paranoikiem bojącym się wyjść albo zabitym ew. dalej pracować dla nich.

„Monachium” potwierdza świetnie wyczucie technicznego rzemiosła Spielberga, jednak nie do końca jesteśmy w stanie się zaangażować w całą opowieść. Trochę szkoda, ale może jeszcze Amerykanin pokaże na co go stać, bo stać go naprawdę na wiele.

6/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz