Postanowiłem dać jeszcze jedną szansę Davidowi Cronenbergowi, sięgając po jeden z bardziej znanych filmów, mianowicie nakręcony w 1991 roku „Nagi lunch”. Będzie dziwacznie, mrocznie i tajemniczo.

Nowy Jork, rok 1953. Głównym bohaterem jest William Lee – pracownik firmy dezynfekcyjnej, czyli zajmującej się likwidacją robali. Mężczyzna odkrywa, ze ktoś kradnie proszek do dezynfekcji. Po krótkim śledztwie odkrywa, że to jego żona uzależniła się od tego świństwa. Ostatecznie zażywa razem z nią proszek. Podczas policyjnego przesłuchania pojawia się wielki karaluch, który przedstawia mu się jako oficer prowadzący Intersfery. Przekazuje Lee zadanie zabicia żony, gdyż jest agentką obcego mocarstwa. Mężczyzna przypadkowo dokonuje zabójstwa, co wpędza go w silniejszy nałóg narkotyczny.

Intryga w filmie jest strasznie zakręcona, a rzeczywistość z wizjami narkotycznymi przeplata się w niemal niezauważalny sposób. Wizualnie reżyser stylizuje opowieść na czarny kryminał (Intersfera), gdzie nasz bohater poszukuje tropów do Interzone Incorporation, która ma zostać zdemaskowana. W tym świecie pojawiają się różne dziwactwa – wolne związki, karaluchy będące maszynami do pisania, luźny seks i kompletna degrengolada. Nie wiadomo, komu można zaufać, na ekranie pojawiają się coraz dziwaczniejsze rzeczy, a zakończenie niczego nie wyjaśnia. Trudno jednak być obojętnym wobec tego chorego klimatu reżysera, podkręcanego przez oniryczne zdjęcia oraz wielobarwna muzykę Howarda Shore’a. Mętlik wywołuje też stosowanie repety – sceny, dialogi i ujęcia powtarzające się w różnych okolicznościach. Jednak to wszystko ma głębszy sens, a kluczem do interpretacji jest ukryty w psychoanalizie Freuda.

Cronenberg jeszcze do tego znakomicie prowadzi aktorów. Kapitalny jest tutaj Peter Weller – legendarny odtwórca RoboCopa jest tutaj mocno wyciszony, jakby nieobecny. Aktor bardzo dobrze radzi sobie z pokazaniem tłumionych namiętności, zobojętnienia oraz szaleństwa, bez efekciarstwa oraz nadekspresji. Równie zniewalająca jest Judy Davis w podwójnej roli: szukającej mocnych wrażeń żony Joan oraz femme fatale z Intersfery Joan Frost. Poza tym duetem trudno nie dostrzec równie przekonującego Iana Holma („pisarz” Tom Frost), Juliana Sandsa (ukrywającego swój homoseksualizm Cloqueta) oraz Roya Scheidera (dr Benway).

Dziwaczne, psychodeliczne, alei jednocześnie bardzo intrygujące kino, mające na celu coś więcej niż tylko szokowanie. Najlepszy film Cronenberga do tej pory.
7,5/10
Radosław Ostrowski
