Klopsiki kontratakują

Na pewno pamiętacie Flinta Lockwooda (nie mylić z Clintem Eastwoodem) – ekscentrycznego naukowca, który zbudował maszynę zmieniającą wodę w jedzenie. 8 minut po wydarzeniach z poprzedniej części (szybko streszczonej w prologu) pojawia się nagle jego idol z dzieciństwa – wynalazca oraz szef korporacji Live Corp., Chester V. mężczyzna proponuje Flintowi pracę w swojej firmie, w zamian uporządkowując Morskie Zdroje ze zmutowanego jedzenia. Ale Chester tak naprawdę ma własny plan. Okazuje się, że wynalazek Flinta działa i mózgowiec chce wykorzystać młodzieńca do znalezienia cacka. Ten zabiera przyjaciół (bo oni nie chcą się odczepić) i wyrusza na stare śmieci.

klopsiki_21

Czyli innymi słowy „Klopsiki kontratakują” to nie klasyczny sequel według zasady: więcej, mocniej, bardziej. Całość bardziej przypomina coś w stylu kina przygodowego, w którym trafiamy do kompletnie zmienionego miejsca, opanowanego przez genetyczną mieszankę jedzenia i zwierząt. I wyobraźnia jest jeszcze bardziej dzika niż w oryginale: pianki zmieszane z myszą, zmutowane poziomki, pająki-chesseburgery czy tacozaury, nie mówiąc o ogórkach. Dzieje się tu dużo – może intryga nie jest specjalnie skomplikowana i toczy się przewidywalnym torem, ale i tak ogląda się z przyjemnością. Twórcy stawiają tutaj na interakcję miedzy starymi znajomymi i korpoświatem – gdzie jak powszechnie wiadomo, zysk jest najważniejszy. I rozgrywa się ciągle konflikt w naszym bohaterze – kariera i uznanie mentora czy przyjaźń? Oto jest pytanie, a odpowiedź podana jest w bardzo nienachalny sposób.

klopsiki_22

Oczywiście, nie brakuje kompletnie szalonych pomysłów jak nauka łowienia dla… ogórków, odzyskiwanie sprzętu do stworzenia lokalizatora, w czym pomagają bardzo elastyczne gacie czy obowiązkowa finałowa konfrontacja w dużej maszynerii (rozegrana z fantazją niczym w grze komputerowej), przez co nie można odczuć chwili znużenia. Polubiłem tą ferajną i może chciałbym zobaczyć ich jeszcze raz, chociaż może lepiej nie. Jest bardziej słodko (wizualnie) niż poprzednik, jednak nie jest to mocna wada.

klopsiki_23

Animacja śliczna, muzyka pachnąca troszkę starymi grami komputerowymi zmieszana z orkiestrą, sporo humoru (bardziej slapstickowego, ale sprytnie ogranego – maszyna do robienia imprez). No i polski dubbing, gdzie wracają stare głosy. Nadal klasę potwierdza Jacek Bończyk jako pogubiony i ekscentryczny Flint i Monika Pikuła jako Sam, tym razem próbująca być wsparciem oraz sumieniem dla naszego naukowca. Wraca też ojciec (Piotr Bąk), twardy gliniarz Earl (Robert Tondera) i chłodny emocjonalnie operator Manny (Przemysław Nikiel). Z nowych postaci ważne są dwie, czyli korporacyjny szef Chester (bardzo dobry Tomasz Borkowski) oraz humanoidalna małpa Barb (Anna Sztejner), będąca jego prawą ręką. Ale i ona zostanie zmuszona do poważnego wyboru.

klopsiki_24

„Klopsiki” są w pełni udaną kontynuacją, pokazującą jeszcze bardziej pokręcony świat niż poprzednik. Może i łatwo domyślić się całej intrygi, niemniej realizacja imponuje, a przesłanie pokazane jest z głową i bez wbijania do łba. No i znowu w napisach końcowych popisali się twórcy.

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz