Honor Prizzich

Podobno z rodziną najlepiej wychodzi się tylko na zdjęciu. A co w przypadku, kiedy twoją rodziną jest mafia? Taką rodzinę w swoim życiu miał Charley Partana. Pracuje dla włoskiej rodziny Prizzich jako cyngiel, będąc prawą ręką Dominica Prizzi. Podczas ślubu oraz wesela mężczyzna zauważa pewną piękną kobietę, w której zakochuje się od razu. Panna Irene Walker wygląda pociągająco i apetycznie, ale szybko znika. Nie jest w stanie o niej zapomnieć, lecz rodzinne interesy są ważniejsze. Ktoś wykosił kasę z kasyna i trzeba odzyskać forsę (a także zabić złodzieja). A wtedy okazuje się, że stoi za tym… poznana dziewczyna ze ślubu/wesela.

honor prizzich1

John Huston pod koniec swojej kariery podejmował się kolejnych wyczynów z innymi gatunkami. Po filmie sportowym i musicalu, przyszła kolej na kino gangsterskie. Tym razem na warsztat wziął powieść Richarda Condona, która klimatem troszkę przypomina „Ojca chrzestnego”. Niby mamy to, czego się spodziewać: inicjacja krwi, bogate wesele, spotkania mafijne, układy z policją. Jednak reżyser to wszystko bierze w nawias, niejako parodiując kino gangsterskie. Niby akcja dotyczy wokół poważnych pieniędzy oraz honoru, ale jednocześnie wszystko podlane jest to czarnym humorem. Honor jest tutaj tak naprawdę tylko pustym słowem, pretekstem do kolejnych knowań i intryg. Dla mafii liczy się tylko forsa, konwenanse oraz „honor”. A najgorsze jest to, że przed rodziną Prizzich nie da się uciec – bezwzględnością biją wszystkich.

honor prizzich2

Sama intryga jest tutaj mocno pogmatwana. Miłość miesza się tutaj z wyrachowaniem i cynizmem, a dawne urazy wracają ze zdwojoną siłą. I co jest tutaj ważniejsze – uczucie czy pieniądze. A jednocześnie reżyserowi udaje się pokazać poczucie paranoi, nieufności oraz podejrzeń. Nie do końca wiadomo, komu można zaufać. Nawet czarny humor nie jest w stanie tutaj złagodzić tego niepokojącego klimatu. Jeszcze bardziej zaskoczyła mnie dość niewielka ilość przemocy. Pierwsza egzekucja jest poza ekranem, zaś krew pojawia się rzadko. Włącznie z nerwową sceną porwania.

honor prizzich3

Reżyser w samej formie zrealizował staroświecki w formie film. Nadal imponują kostiumy oraz scenografia, zaś w tle dużo gra muzyka klasyczna. Jeszcze w tym wszystkim mamy gorzki finał, którego się nie spodziewałem. Śmiech tutaj idzie z przerażeniem oraz niedowierzaniem.

honor prizzich4

No i udało się zebrać prawdziwą śmietankę aktorską. Na pierwszy rzut oka Jack Nicholson do roli mafioza w średnim wieku, wydaje się nie pasować. Ale Partanna to nie jest typowy gangster: czyta magazyny, gotuje i… zakochuje się. Aktorowi udaje się zachować naturalność w każdym momencie, a jego otępiałe spojrzenie kryje więcej. Fantastyczna jest Kathleen Turner – jedna z bardziej pociągających aktorek lat 80. Odpowiednio balansuje między delikatnością a manipulacją, chce się jej wierzyć, choć nie powinno. Ale film kradnie dla mnie William Hickey jako don Corrado Prizzi. Może i wygląda jak zombiak, jednak jest bardzo przebiegły i podstępny. Tak samo wrażenie robi Anjelica Huston jako niedoszła żona Partanny. Choć pojawia się rzadko, trudno zapomnieć tej modliszki, mającej gdzieś honor rodziny.

Kto by się spodziewał, że pod koniec życia Huston nadal będzie miał tyle biglu. „Honor Pizzich” jest zgrywą z konwencji kina gangsterskiego, gdzie większą robotę robią sceny obyczajowe niż wątki kryminalne. I nadal potrafi rozśmieszyć.

7,5/10

Radosław Ostrowski

nadrabiamhustona1024x307

Dodaj komentarz