Dzień delfina

Jake Terrell jest amerykański naukowcem, który od lat zajmuje się delfinami. Przypadkowo odkrywa, że delfiny są w stanie mówić po angielsku – pojedyncze i krótkie wyrazy. Przykuwa to uwagę pewnych ludzi, którzy wykorzystać ssaka, by dokonać zamachu na prezydenta USA.

delfin1

Sam pomysł na tą historię był mocno absurdalny i w zasadzie mógłby się nadać do wczesnego filmu o Bondzie, ale Mike Nichols zrealizował całość w poważnej tonacji, co wywołuje pewien zgrzyt. Mamy tutaj spisek, intryga prowadzona jest powoli i ma na celu uśpić czujność, ale robi to aż nadto skutecznie. tempo jest bardzo usypiające, a przez dłuższy czas widzimy symbiozę człowieka z przyrodą, symbolizowana przez wodne zdjęcia pokazujące delfiny. Ale wątek sensacyjny jest tak naciągany i mało wiarygodny, że kompletnie mnie to nie obchodziło. Jeszcze przez pierwszą połowę, gdy dr Terrell (solidny George C. Scott) próbuje chronić swoje odkrycie przed wścibskim światem, bojąc się tego, co mogliby z tym zrobić ludzie, ale dalej robi się nudno.

delfin2

Sytuację próbują ratować zdjęcia (naprawdę niezłe) oraz muzyka Delerue (piękna), ale sam tytuł jest mocno przeciętny i szkoda czasu na oglądanie czegoś takiego. Zbyt poważne, zbyt nudne i naiwne.

5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz