Wielka przygoda Pee Wee Hermana

Uwaga: Tekst może zawierać spojlery.

Kim jest Pee Wee Herman? To postać stworzona przez komika Paula Reubensa, która pojawiła się najpierw na estradzie, a potem w programie telewizyjnym „The Pee-wee Herman Show”. W końcu trafił na duży kinowy ekran. Ten elegancko ubrany – jak go nazwać – wygląda jak dorosły, ale ma mentalność dziecka. Mieszka sam, tak naprawdę z pieskiem i jest dość lubiany. Ale jego dość spokojne i uporządkowane życie zmienia się, gdy pewnego dnia jedzie do miast kupić parę rzeczy (m.in. różne przedmioty do robienia psot) i jego super fajny rower zostaje skradziony.

pee_wee_herman1

Kiedy Tim Burton został wyrzucony z Disneya, zwrócił uwagę osób z wytwórni Warner Bros., którzy postanowili dać mu szansę, by zrobił film o Pee-Wee Hermanie. I jest to jeden z najzabawniejszych filmów Amerykanina w karierze, gdzie miesza różne estetyki i style, tworząc pokręcony koktajl Mołotowa. Nie brakuje tutaj zarówno pokręconych wizji Burtona (senne koszmary dotyczące losów roweru), jak i wizualnego oczopląsu. Nieobliczalna wyobraźnię widać na samym początku, gdy wchodzimy do domu naszego bohatera. I nie chodzi o to, że w jego pokoju jest sporo zabawek, ale na przykład o sposób wykorzystania różnych rzeczy, gdzie wodę do węża ogrodowego odkręca się… hełmem dla nurków, a przyszykowanie jedzenia budzi skojarzenia z podobnym mechanizmem jakiego użył dr Emmett Brown w „Powrocie do przyszłości”.

pee_wee_herman2

Dalej jednak dzieją się równie szalone rzeczy, gdzie czasami logika przypomina sytuację ze starych kreskówek z Królikiem Bugsem, Strusiem Pędziwiatrem itp. jak w scenie, gdy Pee Wee podróżuje ze zbiegiem i tuż przed zatrzymaniem przez policję mamy… oboje poprzebieranych nie do poznania. Jak i kiedy zdążyli się przebrać? Nie mam pojęcia, a kompletnym wariactwem jest scena pościgu za Pee Wee w wytwórni Disneya, gdzie rower okazuje się dwukołową wersją pojazdu używanego przez Jamesa Bonda. Więcej wam nie zdradzę, bo to wariactwo trzeba zobaczyć samemu. Ja przy tym naprawdę bawiłem się przednio, a w cały klimat wtopiła się równie wariacka muzyka Danny’ego Elfmana, dla którego był to początek współpracy z Burtonem.

pee_wee_herman3

Jednak tak naprawdę film nie byłby taki, gdyby nie grający główna rolę Paul Reubens. Jego Pee Wee budził automatyczne skojarzenia z… Jasiem Fasolą, który na pewno jest bardziej sympatyczny i zawsze jest w stanie wyplątać się z największych tarapatów, zjednując sobie ludzi. Chociaż zapewne wielu zirytuje jego głos oraz śmiech – troszkę dziecinny i dziwaczny. Reszta postaci, łącznie z epizodami, zapada w pamięć, jednak pozostają one tylko tłem dla Hermana.

Pierwsza pełnometrażowa fabuła Burtona potrafi kompletnie namieszać, stanowiąc spory trening dla przepony. Choć poczucie humoru może skojarzyć się troszkę z triem ZAZ (natężenie absurdu na cm taśmy), nigdy nie przekracza granicy dobrego smaku. A co wy byście zrobili, gdyby skradziono wam rowerek?

7,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz