Zwierzęta nocy

Już sam początek filmu jest dziwaczny i wprawia w konsternację – kobiety o kształtach niemal żywcem wziętych z obrazów Dudy-Gracza tańczą w rytm bardzo lirycznej muzyki, trzymając w dłoniach iskierki. Dopiero po zakończeniu czołówki okazuje się, że to była wystawa w galerii sztuki. Jej autorką była Susan Morrow. Kobieta sukcesu, piękna, bogata, z przystojnym mężem i szczęśliwa. Prawda? Niestety, nie, bo to jej życie po piękna i złota, ale klatka. I właśnie z tego marazmu wyrywa ją prezent – powieść „Zwierzęta nocy”. Jej autorem jest Edward Sheppard – były mąż Susan, z którym rozstała się 20 lat temu. Książka jest bardzo mroczna i opisuje losy profesora Tony’ego Hastingsa. Mężczyzna razem z rodziną wyjeżdża na weekend i wtedy dochodzi do drobnej sprzeczki miedzy nimi a redneckami z Teksasu. Spotkanie kończy się porwaniem żony i córki Tony’ego, które zostają zamordowane.

zwierzeta_nocy1

I od tej pory reżyser Tom Ford zaczyna przeplatać krwawą i mroczną historię opisaną w powieści z przeszłością samej Susan. I wierzcie mi, nie ma tutaj przypadków. Można odebrać historię z powieści jako zemstę autora za brutalny i ostry rozwód. Mieszanka dwóch różnych styli i konwencji wywołuje strach, poraża, intryguje. Zderzenie słonecznego, surowego krajobrazu Teksasu ze sterylnym, wręcz idealnie wymarzoną willą Susan jest nieprawdopodobne. Wszystko jest to świetnie tasowane bardzo rytmicznym montażem, dzięki czemu nie ma poczucia dezorientacji i chaosu. Kolejne elementy układanki dają wiele do myślenia, a jednocześnie podskórnie czuć niepokój, krew wisi w powietrzu. Reżyser nie szokuje brutalnymi scenami (samego gwałtu i morderstwa nie widzimy), jednak wyobraźnia ma taką siłę, a podane jest to tak sugestywnie, że autentycznie się bałem.

zwierzeta_nocy2

Ford wszystko trzyma pewną ręką, ale tak naprawdę „Zwierzęta nocy” to autentycznie mroczny thriller zmieszany z melodramatem i krwawym kinem zemsty. Wystarczy wspomnieć nocną scenę stłuczki i pierwszego spotkania rodziny z redneckami pod wodzą Raya. Nocna jazda niemal do złudzenia przypominająca „Zagubioną autostradę” Lyncha z „Nędznymi psami” Peckinpaha. Nawet to, ze żona Tony’ego wygląda podobnie do Susan, nie jest przypadkiem. Śledztwo toczy się dość spokojnie, szybko pojawiają się podejrzani, a analogie do życia prywatnego Susan coraz bardziej zaczynają uderzać. Przeplatanka miłości i zemsty szarpie za nerwy, prowokuje do refleksji na temat życia w klatce, odpowiedzialności. Jedyne, co mi mocno przeszkadzało to zakończenie – jakby urwane, niedokończone.

zwierzeta_nocy3

Wizualna perła, ze świetną muzyką, ale Ford jeszcze trzyma w ręku wybitne (nie waham się tego słowa użyć) aktorstwo. Kompletnie zaskakuje tutaj Jake Gyllenhaal w podwójnej roli, czyli Edwarda i Tony’ego. Pierwszy wydaje się nie do końca poukładanym, pozbawionym ambicji pisarzem, nie mogącym stworzyć swojego dzieła. Wyciszony, bardzo stonowany. Drugie oblicze, czyli Tony to słabeusz, postawiony przed sytuacją ekstremalną. Pozostaje mu tylko zemsta, której nie jest w stanie podźwignąć (skojarzenie z „Nedznymi psami” jest mocne). Za to znakomicie wybija się Michael Shannon jako prowadzący śledztwo szeryf Dares. Niby taki prowincjusz, ale to spojrzenie i opanowanie robią niesamowite wrażenie. Od razu widać, że to facet nie patyczkujący się i jakby wzięty wprost z niezrealizowanego filmu Tarantino. Podobnie niepokoi Aaron Taylor-Johnson jako nieobliczalny redneck Ray.

 

zwierzeta_nocy4

Tak naprawdę jednak film kradnie Ona – zjawiskowa Amy Adams. Właściwie film mógłby się nazywać „Samotna kobieta” i nie jest to podobieństwo wzięte z nieba. Susan sprawia wrażenie spokojnej, opanowanej kobiety sukcesu. Jednak kamera mocno skupia się na jej twarzy, oczach, obserwując jej rozedrganie, strach, nerwy. Bezsenność mocno się odbija na jej życiu, a kilka scen w jej wykonaniu jest rewelacyjnych (rozmowa z pracownicą i obejrzenie jej telefonu – perła czy rozmowa z matką). Po tym filmie pokochałem tą aktorkę i czekam na kolejne jej role.

Tom Ford po siedmiu latach powraca ze spektakularnym filmem, gdzie wszystko się tak zgrabnie miesza. Nikt nie spodziewał się tak mrocznego, gęstego klimatu oraz gwałtownych emocji między bohaterami. Nie jest to czysto hollywodzka rozpierducha, ale bardzo inteligentne, działające na zmysły audio-wizualne. Ciekawe, czy na następny film Forda trzeba czekać 7 lat.

8/10 + znak jakości

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz