Od kilkunastu lat BBC przenosi na mały ekran powieści Agathy Christie (spoza serii o Herculesie Poirot i pannie Jane Marple) w formie mini-serialu, co składa się z 2-3 odcinków. Było m.in. „I nie było już nikogo” czy „Świadek oskarżenia”, ale w zeszłym roku pojawiła się kolejna produkcja „Dlaczego nie Evans”. W naszym kraju jest dostępna na Canal+ Online od lutego, więc zaciekawiony rzuciłem się na to.

Cała akcja zaczyna się w małym miasteczku Marchbolt w Walii, gdzie mieszka Bobby Jones (Will Poulter) – weteran I wojny światowej i syn wikarego. Mężczyzna nie ma w zasadzie żadnego stałego zajęcia, robiąc to i owo: grając na organach w kościele czy jako ten, co podaje kije oraz piłki na polu golfowym. Będąc właśnie na polu golfowym słyszy krzyk, po czym widzi ciało na klifie. Mocno zakrwawiony przed śmiercią wypowiada: „Dlaczego nie Evans?”. Jednocześnie w miasteczku pojawia się dawna znajoma, lady Francis Derwant (Lucy Boynton). I oboje próbują wyjaśnić ten tajemniczy zgon, szczególnie z powodu dość dziwnych wydarzeń. Najpierw tajemnicza brazylijska firma proponuje Jonesowi pracę za granicą, ale on odmawia. Potem podczas festynu wypija piwo, w którym była… morfina.

Czyli jest para detektywów-amatorów, pozornie prosta tajemnica oraz coraz bardziej zwiększająca się lista podejrzanych. Za całość (reżyserię i scenariusz) odpowiada Hugh Laurie, który zachowuje równowagę między napięciem, komplikowaniem intrygi oraz bardzo brytyjskim humorem. Choć całość trwa tylko trzy odcinki, udaje się zachować równe tempo i wciągnąć w cała tą układankę. Nawet wspomniane wydarzenia (samobójstwo milionera), pozornie nie mające nic wspólnego z intrygą, mogą być kluczem do tajemnicy. Spokojna, sielska prowincja skrywa mroczne tajemnice, do których trzeba się głęboko dokopać. Reżyser nie boi się nawet sięgać po sceny niemal żywcem wziętych z thrillera czy horroru jak pojawienie się w miasteczku małomównego faceta w czerni czy schwytanie naszej pary i przesłuchanie (sfilmowane tak, że nie widać sylwetki interlokutora) w jakiejś ciemnej piwnice. Kolejne poszlaki (rodzina Bassington-ffrench, gdzie głowa rodziny jest uzależniona od narkotyków; chcąca od niego uciec żona; brat hulaka; dyrektor szpitala psychiatrycznego) zmuszają do myślenia i do samego końca udało się Lauriemu wyprowadzić mnie w pole. I nawet drobne, poboczne wątki były przyprawą w tym smakowitym daniu.

Tutaj nawet poboczne postacie jak wikary, rodzice Francis, właściciel karczmy czy tajemniczy dr Nicholson są na tyle wyraziści, że zapadają mocno w pamięć. Tak jak chwytliwa, jazzowa muzyka oraz użyty parokrotnie montaż równoległy. Zagrane jest to kapitalnie, szczególnie przez prowadzący duet Will Poulter/Lucy Boynton. Pierwszy jako Bobby Jones jest niemal typem rycerza na białym koniu – lojalny, uczciwy, choć trochę szukający swojego miejsca, z kolei lady Francis jest ewidentnie typem „chłopczycy”. Czyli niezależna, zaradna, sprytna i lekko ironiczna, przez co dwoje cudownie się uzupełniają. Świetnie wypada też Daniel Ings (lekkoduch Roger, mocno zdystansowany wobec wszystkich), Jonathan Jules (Knockles, przyjaciel Jonesa) czy Maeve Dermody (bardzo wystraszona i przerażona Moira), ale też są małe epizody samego Lauriego (dr Nicholson) oraz niespodziewana para w roli rodziców. Nie powiem kto, bo nie będziecie zaskoczeni.

„Dlaczego nie Evans” to kolejna solidna produkcja z BBC i zaskakująco dobra robota Hugh Lauriego jako reżysera oraz scenarzysty. Elegancko wykonana, świetnie napisana i zagrana w retro stylu. Jak tu nie dać się oczarować temu dziełu?
7,5/10
Radosław Ostrowski




























